pawelch pawelch
555
BLOG

DZIENNIKARZE CZY FUNKCJONARIUSZE?

pawelch pawelch Polityka Obserwuj notkę 13

Filip Rdesiński, dziennikarz „Gazety Polskiej”, został zatrzymany w tramwaju przez policyjnych tajniaków. Po kilkugodzinnym zatrzymaniu zwolniono go z zarzutem „nieostrożnego obchodzenia się z ogniem”. Jak zareagowali na to koledzy dziennikarze?


Nikt rozsądny nie spodziewał się po dziennikarzach głównego nurtu, że ujmą się za kolegą o niebezpiecznym prawicowo-patriotycznym odchyleniu. Wiemy, że demokracja demokracją, wolność słowa, wolnością słowa, ale kto nie kracze jak salon, ten jest podczłowiekiem – nawet jak jest dziennikarzem. Nie było więc mowy o zamykaniu się w klatce, o podpisywaniu listów protestacyjnych, o oświadczeniu Rady Etyki Mediów czy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Koledzy dziennikarze poszli jednak o krok dalej w swoim zaangażowaniu po jedynie słusznej stronie. Zaczęli po prostu pisać nieprawdę. Oto relacje kolegów po fachu red. Rdesińskiego:

„Były prezes „Radia Merkury" Filip Rdesiński został zatrzymany przez policję podczas demonstracji w Warszawie,”  „Rdesiński zatrzymany podczas demonstracji ws. Smoleńska”

„W trakcie demonstracji, która zakończyła się ostatecznie przed Pałacem Prezydenckim, policja zatrzymała związanego z "Naszością" Filipa Rdesińskiego. Mężczyzna odpowie przed sądem za rzucanie petard oraz używanie ognia w niewyznaczonym do tego miejscu.”  "Demonstranci spalili przed ambasadą kukłę Putina. Policja bada sprawę"

W podobnym duchu wypowiedziały się „Wprost” i „TVN24”.

Red. Rdesiński był najpierw inwigilowany przez tajniaków działających na polecenie Wydziału Terroru Kryminalnego Komendy Stołecznej Policji, a następnie zatrzymany w tramwaju po drugiej stronie Wisły, a nie podczas manifestacji. Nieprawdą jest też, że rzucał petardy. Dziwne jest także tytułowanie dziennikarza „mężczyzną” – nasuwa się przypuszczenia, że kolegom redaktorom z trudem przechodzi przez pióro określenie „dziennikarz” w odniesieniu do pracownika „Gazety Polskiej”.

Wyobraźmy sobie, gdyby ci sami dziennikarze relacjonowali takie samo wydarzenie, ale rozgrywające się na Białorusi. Jak wielkie byłoby ich oburzenia, jakie potępienia, jaki rozgłos? Powyższe wnioski skłaniają mnie po raz kolejny do stwierdzenia, że w mediach głównego nurtu nie mamy w Polsce do czynienia z dziennikarzami, a jedynie z funkcjonariuszami. Rzecznik PZPR Jerzy Urban triumfuje!


 

pawelch
O mnie pawelch

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka